Zaproszenie

Bardzo serdecznie zachęcam do oddawania komentarzy i przepraszam za problemy z linkiem do bloga o życiu.

Każdy może podzielić się swoją opinią.
Nie jestem ideałem i też się myle :)

Kubki pro-life

Serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych do zakupu kubków z moim logo. Dochód ze sprzedaży kubków zostanie przeznaczony na realizację akcji pro-life :) Kontakt do mnie: izakowalczyk.bms@gmail.com

O mnie

Pawłów, Śwętokrzyskie, Poland
Mam na imię Iza. Od lat interesuje się religią. Lubię śpiewać głównie piosenki o charakterze religijnym. Pisze też wiersze o tematyce religijnej. Uczęszczałam na spotkania katolickiego ruchu Światło-Życie. Zapraszam Cię na mojego drugiego bloga "Moją drogą jest wiara", który jest kontynuacją tutejszego oraz na trzeci pt. " Wierzyć bardziej". Powstał również czwarty, który poświęciłam tematyce życia i rodziny- chwiladlaludzkiegozycia.blogspot.com

środa, 18 grudnia 2013

Narodzić się raz jeszcze

W Adwencie wiele słyszymy o obietnicach. Na przestrzeni historii zbawienia, którą odczytujemy z kart Biblii, Bóg dużo nam naobiecywał. Już w pierwszą niedzielę Adwentu czytamy: „Oto nadchodzą dni – wyrocznia Pana – kiedy wypełnię pomyślną zapowiedź” (Jr 33, 14).
Ta zapowiedź to obietnica narodzenia się Kogoś, kto przyniesie zbawienie, ogłosi Boże królestwo. Bóg to obiecuje i wciąż tę obietnicę ponawia. Bóg obiecuje nam narodzenie Syna w ludzkim ciele. Jednak i to Narodzenie, zapisane na kartach Biblii, można odczytać jako kolejną obietnicę. Jak Bóg narodził się w naszym ludzkim świecie, tak i my narodzimy się dla świata Bożego, dla królestwa Bożego, narodzimy się w królestwie Boga, które już jest między nami i pośród nas.

Narodzić się jak Jezus

 

O tym, że nie tylko Jezus się narodził dla nas, ale i my powinniśmy się narodzić dla Niego jest już mowa na początku Ewangelii św. Jana. Nie znajdziemy w niej opowieści o narodzeniu Jezusa, ale – jakby paralelnie do tej historii – posiada ona opowieść o starcu Nikodemie, któremu Jezus wskazuje, że winien się narodzić raz jeszcze (J 3, 3-8): „«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego». Nikodem powiedział do Niego: «Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?» Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha».” Chodzi o powtórne narodzenie się, nie o powtórne poczęcie się w łonie matki. Narodzenie biologiczne polega na tym, że z matczynego brzucha, z tego bardzo bezpiecznego, ciepłego i przytulnego miejsca, zostajemy w odpowiednim momencie przeniesieni do świata całkowicie innego, gdzie człowiek musi już funkcjonować samodzielnie. Małe dziecko zostaje oślepione światłem dnia lub lamp, musi samo chwycić w swoje płuca powietrze, wytrzymać zmianę temperatury, wołać o jedzenie itd. Narodzić się trzeba także duchowo. To także przebicie się przez jakieś powłoki, do głębi, to nabrać Ducha w swoje piersi, by żyć wolnością dzieci. Chodzi o narodzenie się do życia duchowego, do życia w duchu. To jest nieraz bolesne, jak narodzenie biologiczne. I prawie zawsze są obecni duchowa matka lub duchowy ojciec. Mamy też obiecane, że ostatecznie narodzimy się dla Boga w chwili śmierci.

 

Trzy narodzenia Jezusa

 

Obraz narodzenia się na różne sposoby był wykorzystywany do przedstawienia duchowego procesu wchodzenia w całkiem nowy świat. W tradycji Kościoła nieraz powracano w kazaniach bożonarodzeniowych do motywu trzech narodzin Chrystusa. Rozważano Jego narodziny najpierw z Ojca w wieczności, następnie z Maryi w czasie, a w końcu w sercach wiernych obecnie. Orygenes pisze: „jeśli będziesz czysty na umyśle, święty na ciele i nieskalany w uczynkach, możesz zrodzić nawet samego Chrystusa”. Jest to rodzaj mistycznych, a więc tajemniczych, niewysłowionych, narodzin. Rozwój życia duchowego chrześcijanina, o ile jest autentyczny, ma za cel przekształcenie człowieka w Chrystusa, tak by On stał się wszystkim w człowieku, by przejąć Jego myślenie i odczuwanie (por. 1 Kor 15, 28). Powagę dążenia do tego celu i starań by go osiągnąć podkreślał sławny mistyk śląski Angelus Silesius. W znanym sformułowaniu Adama Mickiewicza stwierdza on: „Wierzysz, że się Bóg zrodził w betlejemskim żłobie, lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie”.

 

Stać się dzieckiem

 

Narodzić się ponownie to znaczy konkretniej stać się ponownie dzieckiem. Duchowe narodzenie w chrześcijaństwie prowadzi do stania się dzieckiem Boga. A dziecko to ktoś charakteryzujący się prostotą, bezpośredniością, bez-troską. Mistrz Eckhart pisze: „Chcesz wiedzieć, czy twoje dziecko się narodziło i czy jest ogołocone z wszystkiego, a zatem czy stałeś się Synem Bożym? Dopóki się trapisz w sercu z jakiejś przyczyny, choćby nawet z powodu grzechu, twoje dziecko jeszcze się nie narodziło. (…) O doskonałym jego narodzeniu mówić możemy dopiero wtedy, kiedy człowiek nie trapi się już z żadnego powodu”. Jezus wielokrotnie wskazywał „Nie troszczcie się zbytnio …” (Mt 6, 24-34). Do Marty mówił: „Troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego” (Łk 10, 41-42). A w Kazaniu na górze: „Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6, 33).

 

Jezus Chrystus stał się prawdziwym dzieckiem Boga przez to, że przyszedł na nasz bardzo niebezpieczny i często nieprzyjazny świat, całkowicie ufając i powierzając się Bogu Ojcu. W tym sensie żył bez-trosko, jak małe dziecko. Nie oznacza to jednak, że zostawiał sprawy własnemu biegowi. Nie! W ewangeliach widzimy Go wciąż w drodze, wciąż głoszącego ewangelię. Lecz w tym intensywnym działaniu troski nie pożerały Jego życiowej energii. Dlatego, będąc bez-troskim dzieckiem Boga, mógł zrobić więcej: wystarczyły trzy lata głoszenia Ewangelii, by nastąpiła niebywała i trwała zmiana w dziejach wszechświata.

 

Jacek Poznański SJ


Boże, pragnę Ci powiedzieć...


Boże, w wielobarwnej tęczy, Boże, zapraszający nas do miłości,
pragnę Ci dziś powiedzieć:Ojcze nasz, Ojcze wszystkich tych, którzy walczą,
by objawiła się miłość, solidarność, sprawiedliwość...
Bądź Ojcem wszystkich moich przyjaciół.
Święte jest Imię Twoje dla wszystkich tych, którzy dniem i nocą pracują,
by wydobyć swych braci z niewiedzy, choroby, wyzysku i prześladowania,
dla wszystkich tych, którzy poświęcają czas, by przemieniać warunki życia,
pracy, w dzielnicy, w fabryce, w biurze, w szkole.
Przyjdź Królestwo Twoje niech przyjdzie dla wszystkich!
Tak, bądź wola Twoja!
Chleba naszego powszedniego, często zagarnianego przez mniejszość,
brakującego prawie wszędzie, chleba pracy dla wszystkich
- daj nam dzisiaj.

Chleba prawdziwej wiedzy,
a także chleba prawdziwego życia.
I przebacz nam, Panie, krzyk, którego nie słyszymy,
uśmiech którego nie widzimy, niesprawiedliwość,
której się nie przeciwstawiamy.
Nie pozwól, byśmy ulegali pokusie opuszczania ramion
i zamykania się w naszym małym szczęściu.
Nie pozwól, byśmy ulegali pokusie,
że nie ma przyszłości dla dzieci znajdujących się
w trudnej sytuacji, dla wielu młodych...
Nie pozwól, abyśmy ulegali pokusie wiary w to,
że weźmie górę przemoc, rasizm i nietolerancja.
Ale wybaw nas ode złego, co w głębi naszej duszy podpowiada,
byśmy zachowali życie nasze dla siebie. Ty przecież pragniesz,
byśmy je dawali. Udziel nam zapału, który czyni świat piękniejszym.



Garnier

niedziela, 22 września 2013

Dar z siebie

Dar z siebie

Autor: Aneta Pisarczyk, psycholog

Dar z siebie
Codziennie dajemy coś z siebie innym ludziom. Z pobieżnych nawet obserwacji wynika, że niektórym osobom dawanie to przychodzi łatwiej, innym zaś sprawia ono znaczną trudność. Niektórzy z nas więcej zatrzymują dla siebie, inni natomiast chętniej dzielą się sobą oraz tym, co posiadają. Jaka jest miara dawania? Gdzie leży granica między braniem a dawaniem? Ile z siebie mogę dać innym? A ile od innych mogę przyjąć dla siebie?
Ile z siebie mogę dać?
Za wyżej postawionym pytaniem kryje się lęk. Podpowiada nam on, że dając, zaczniemy doświadczać pewnej formy niedostatku. Inni będą mieli, nam zaś zabraknie. Ulegając temu lękowi, nieraz troszczymy się głównie o to, by gromadzić. Ze spokojem jesteśmy w stanie podzielić się tym, czego mamy w nadmiarze. Kiedy nam zbywa, kiedy coś już nam nie odpowiada, kiedy mamy nadzieję na szybkie uzupełnienie własnych zasobów – wtedy dzielenie się wydaje się prostsze. W innych sytuacjach możemy być niejako zaprogramowani na nabywanie. Posiadanie wielu dóbr często sprawia bowiem, że czujemy się bezpiecznie. Daje nam także poczucie niezależności oraz sprawowania kontroli nad własnym życiem.
Przykład wielu osób, które hojnie dzielą się sobą z innymi, stawia nas jednak przed zaskakującym odkryciem. Dając bowiem, jeszcze więcej otrzymujemy. To „więcej” oznacza często dar zupełnie nowej jakości. Ofiarując rzecz materialną, możemy w zamian zyskać coś wzbogacającego nas w sferze psychicznej i duchowej – ludzką życzliwość, samozadowolenie, poczucie czynienia dobra lub bycia potrzebnym czy też głęboki i szczery uśmiech obdarowanego. Każdy nasz dar z siebie zaczyna żyć niejako własnym życiem – wraca do nas z nawiązką i staje się pomocny dla innych. Rozpoczyna się proces rodzenia się dobra. Jest on często bardzo subtelny, lecz sprytny obserwator może z łatwością go dostrzec. Dla zilustrowania tego procesu posłużmy się pewnym przykładem. Wyobraźmy sobie małżeństwo będące w trudnej sytuacji materialnej. Otrzymują pomoc finansową, którą wykorzystują na zaspokojenie podstawowych potrzeb bytowych swoich dzieci. Dzięki temu dzieci odzyskują wiarę w dobro, czują się wartościowe i zauważone przez innych. Zaczynają też lepiej funkcjonować w środowisku szkolnym i rówieśniczym. W przyszłości zaś być może same udzielą pomocy napotkanej ubogiej rodzinie.
Ile mogę od innych przyjąć?
A jak to jest z przyjmowaniem? Wydaje się, że to o wiele prostsze. I faktycznie, czasami tak bywa. W naszej naturze leży gotowość do brania. Małe dziecko żyje i rozwija się tylko i wyłącznie dlatego, że w doskonały sposób opanowało sztukę przyjmowania. Nie może samodzielnie funkcjonować, jest więc uzależnione od czyjejś chęci dawania. Dzieci, by móc prawidłowo rozwijać się, muszą być nastawione na branie, jest to dla nich jak najbardziej naturalną postawą życiową. Jeżeli zaś dziecko, np. borykające się z różnymi dysfunkcjami, nie potrafi przyjmować tego, co ważne z punktu widzenia jego dalszego rozwoju, wtedy rozwój ten nie przebiega w sposób optymalny i harmonijny. I tak na przykład dzieci autystyczne mają trudności z otwieraniem się na dotyk i bliskość innych, często nie reagują na propozycję wspólnych zabaw, nie potrafią odwzajemnić uśmiechu i spojrzenia w oczy. Przyjmują za to na siebie nadmiar bodźców zewnętrznych – zapachów, dźwięków, bodźców wzrokowych – i to wywołuje w nich lęk, wzrastające napięcie, a co za tym idzie – wycofywanie się z wielu aktywności.
By dawać, trzeba najpierw samemu przyjmować. W sztuce przyjmowania należy się ćwiczyć. Tylko pozornie jest ona prosta i oczywista. Można bowiem brać ze świata to, co tak naprawdę nie wypełnia naszego serca, nie rodzi dobrych owoców i nie kieruje nas w stronę dzielenia się tym, co posiadamy. Jednocześnie można być zamkniętym na przyjmowanie tego, co głębokie i piękne oraz dobre i prawdziwe. Dlatego warto, przyglądając się sobie, co jakiś czas podejmować refleksję nad tym, czym karmimy się na co dzień. W którą stronę nas to prowadzi? Czy pomnaża w nas dobro? Rodzi nadzieję? Pomaga wyjść ku innym?
A może tak dać własne serce?
W braniu i dawaniu należy zachować równowagę. Każda skrajność nie jest bowiem niczym dobrym. Niektóre osoby są nienasycone w przyjmowaniu – wciąż chcą więcej i wokół zdobywania tego „więcej” kręci się ich codzienność. Mogą one cały czas nie czuć się gotowe na dawanie. Tak są w stanie przeżyć całe życie. Zatracić można się jednak także w obdarowywaniu – osoby, które to zrobiły, często zaczynają żyć życiem innych, by uciec od własnych bolesnych spraw. Tymczasem serce przepełnione radością, to serce troszczące się o siebie i jednocześnie skierowane ku innym.
Jaka jest więc miara dawania? Czy pośmiertne oddanie narządu drugiej osobie to zbyt wygórowana poprzeczka? A gdybyśmy sami stanęli przed koniecznością przyjęcia daru czyjegoś serca lub nerki – czy zamknęlibyśmy się wtedy na nowe życie? Lęk podpowiada, że oddanie swojego narządu pozbawi nas czegoś ważnego. Tymczasem wierzymy, że po śmierci będziemy z Tym, który jest dawcą wszystkiego. Od Boga mamy życie i każdy nasz organ został nam przez Niego dany. My dar Bożego życia przyjęliśmy i możemy cieszyć się z niego tu na ziemi, a w przyszłości w pełni zrozumieć go w niebie. Transplantacja jest sposobem na podzielenie się tym darem z innymi, wtedy kiedy nam nie będzie on już potrzebny.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Dlaczego człowiek powinien dążyć do świętości?

Na wstępie wypadałoby wyjaśnić pojęcie święty, święta. Zatem jak mówi Biblia osoba święta to taka, która żyje zgodnie z przykazaniami, unika wszelkich grzesznych praktyk i przyjemności. Każdy z nas został posłany na ten świat nie z przypadku lecz z wielkiej miłości jaką obdarzył nas Bóg. Powołał każdego z nas do czynienia dobra. Człowiek jest z natury dobry, lecz poprzez grzech pierworodny mamy skłonność do zwracania wzroku w kierunku szatana. Każdy z nas dostał od Boga wolność do podejmowania decyzji. Człowiek od urodzenia aż do śmierci decyduje, którą drogą pragnie iść. Czy drogą zbawienia czy też drogą zguby. Droga do Boga może wydawać się trudna i taka zresztą jest bowiem tą drogą mogą iść tylko najtwardsze istoty. Chrystus ofiarował swe życie za nas na krzyży więc i my idąc drogą zbawienia ofiarujemy siebie samych jako podziękowanie za dar życia, który otrzymaliśmy od Jezusa. Droga prosta, ale prowadząca do zguby, do zerwania więzi z Bogiem to droga szatana. Każdy z nas powinien dążyć do świętości ponieważ zostaliśmy właśnie po to posłani aby swoim życiem świadczyć o naszym Ojcu.

Jak czytamy na internecie:
Aby być świętym, należy rozwinąć w sobie do doskonałości cnoty, oraz - dzięki łasce wiary - kochać mocno Boga i pragnąć zjednoczenia z Nim.
Świętość osiąga się więc dzięki Bogu i jego pomocy (łasce), ale poprzez własny wysiłek, stanowiący odpowiedź na tę łaskę.
Dążenie do świętości może wyglądać różnie dla różnych ludzi. Wiąże się to różnorodnymi powołaniami w Kościele. Świętość więc to realizacja własnego, indywidualnego powołania. Czym innym jest świętość Papieża, czym innym księdza, siostry zakonnej, a czym innym osoby świeckiej, żyjącej np. w małżeństwie.
W praktyce dla osoby dążącej do świętości ważne powinny być następujące aspekty życia chrześcijańskiego:
  • wytrwała praca nad sobą, dążąca do wykorzenienia wad i grzechów, a zakorzeniania cnót ludzkich i nadprzyrodzonych,
  • modlitwa osobista,
  • dobrze wykonywana praca i codzienne obowiązki (dla świeckich praca zawodowa, dla osób konsekrowanych i księży zadania ich stanu)
  • apostolstwo, czyli dzielenie się radością wiary i przybliżanie innych ku Bogu,
  • wytrwałe znoszenie życiowych przeciwności i niesienie własnego Krzyża. "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!" (Mk 8, 34).


http://religia.tv/index.php?typ=program&id=72








czwartek, 2 maja 2013

Jan Paweł II


Jan Paweł II (Karol Wojtyła) urodził się 18 maja 1920 r. w Wadowicach. Jego ojciec był zawodowym wojskowym. Matka - Emilia z Kaczorowskich - zajmowała się domem. Starszy o 12 lat od Karola brat Edward uczył się w wadowickim gimnazjum, a później studiował medycynę w Krakowie. 13 kwietnia 1929 r. zmarła matka Karola. Dziewięcioletnim chłopcem zajął się ojciec.

We wrześniu 1930 r. Karol zdał egzamin do męskiego Państwowego Gimnazjum Śląskiego im. Marcina Wadowity. W 1938 r. rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, przerwane wybuchem wojny. W czasie okupacji pracował jako robotnik w kamieniołomach w Zakrzówku i w fabryce "Solvay" w Krakowie. W 1941 r. zmarł mu ojciec. Do połowy 1943 roku Karol był związany z konspiracyjnym Teatrem Rapsodycznym. W 1942 r. rozpoczął studia na tajnym Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, ukończył je po wojnie w 1946 roku i z rąk Kardynała Adama Sapiehy otrzymał święcenia kapłańskie. Do 1948 roku odbywał studia na Papieskim Uniwersytecie Dominikańskim w Rzymie.

Pierwszą duszpasterską placówką księdza Karola była mała wiejska parafia Niegowić niedaleko Bochni. W 1949 roku arcybiskup Sapieha przydzielił Karolowi Wojtyle parafię św. Floriana na Kleparzu w Krakowie. Młody wikary nawiązał szybki kontakt z młodzieżą akademicką. Chodził z młodymi na wycieczki, do teatru, dyskutował i umiał ich słuchać. W 1953 roku obronił rozprawę habilitacyjną na Uniwersytecie Jagiellońskim, po czym podjął wykłady z katolickiej etyki społecznej i filozoficznej w krakowskim Seminarium Duchownym oraz na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Sakrę biskupią otrzymał w 1958 roku. W 1964 roku został arcybiskupem krakowskim, a w 1967 kardynałem. Brał aktywny udział w Soborze Watykańskim II.

Po śmierci Jana Pawła I, 16 października 1978 roku został wybrany na papieża i przyjął imiona Jan Paweł II. Był pierwszym od 455 lat papieżem nie-Włochem i pierwszym Polakiem na Stolicy Piotrowej. Pontyfikat Jana Pawła II upływał pod znakiem posługi na rzecz ekumenizmu, cywilizacji miłości, wolności wzorowanej na Eucharystii. Odwiedził większość krajów świata - z tej racji zwany jest "papieżem pielgrzymem" - odbył ponad 100 zagranicznych podróży duszpasterskich..

Papież jest autorem wierszy ogłaszanych głównie pod pseudonimem - Andrzej Jawień.

Jan Paweł II zmarł 2 kwietnia 2005 roku o godzinie 21:37. Po śmierci papieża wielu duchownych i wiernych dodało mu nowy przydomek, nazywając go Janem Pawłem Wielkim. Tylko trzech papieży w historii kościoła katolickiego nosiło taki przydomek. Jan Paweł II został pochowany 8 kwietnia 2005 roku w Watykanie.


Już 13 maja 2005 roku papież Benedykt XVI także skorzystał z przysługującego mu uprawnienia i ogłosił, że nie widzi przeszkód, aby proces beatyfikacyjny Jana Pawła II rozpoczął się natychmiast, bez zachowania wymaganego pięcioletniego okresu. Formalnie proces rozpoczął się 28 czerwca 2005, kiedy zaprzysiężeni zostali członkowie trybunału beatyfikacyjnego. Postulatorem procesu został polski ksiądz, Sławomir Oder.

23 marca 2007 trybunał diecezjalny badający tajemnicę uzdrowienia jednej z francuskich zakonnic – Marie Simon-Pierre Normand – za wstawiennictwem papieża Polaka potwierdził fakt zaistnienia cudu. Po niespodziewanym uzdrowieniu, o które na modlitwie prosiły za wstawiennictwem zmarłego papieża członkinie jej zgromadzenia, powróciła do pracy w szpitalu dziecięcym. Przy okazji podania tej wiadomości ks. Oder poinformował, że istnieje kilkaset świadectw dotyczących uzdrowienia za wstawiennictwem Jana Pawła II. Trybunał beatyfikacyjny jest na etapie przygotowywania kolejnych procesów dotyczących cudów.

2 kwietnia 2007 miało miejsce oficjalne zamknięcie diecezjalnej fazy procesu beatyfikacyjnego w Bazylice św. Jana na Lateranie w obecności wikariusza generalnego Rzymu, kardynała Camillo Ruiniego.
16 listopada 2009 w watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych odbyło się posiedzenie komisji kardynałów w sprawie beatyfikacji Jana Pawła II. Obrady komisji zakończyło głosowanie, w którym podjęto decyzję o skierowaniu do Benedykta XVI prośby o wyniesienie polskiego papieża na ołtarze. Do całkowitego zakończenia procesu beatyfikacyjnego niezbędna była promulgacja (zatwierdzenie) przez papieża Benedykta XVI dekretów: o heroiczności cnót Jana Pawła II i o uznaniu cudu przypisywanego jego wstawiennictwu.

19 grudnia 2009 papież Benedykt XVI podpisał dekret o uznaniu heroiczności cnót Jana Pawła II, który zamyka zasadniczą część jego procesu beatyfikacyjnego. Jednocześnie rozpoczęło się dochodzenie dotyczące cudu uzdrowienia przypisywanego wstawiennictwu polskiego papieża: niewytłumaczalnego z medycznego punktu widzenia nagłego ustąpienia objawów zaawansowanej choroby Parkinsona u francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre Normand.
12 stycznia 2011 komisja Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych zaaprobowała cud za wstawiennictwem Jana Pawła II mający polegać na uzdrowieniu francuskiej zakonnicy. Zgodnie z konstytucją apostolską Jana Pawła II Divinus perfectionis Magister z 1983 r. ustalającą nowe zasady postępowania kanonizacyjnego orzeczenie Kongregacji zostało przedstawione papieżowi, który ma wyłączne prawo decyzji o kościelnym kulcie publicznym Sług Bożych.

14 stycznia 2011 Papież Benedykt XVI podpisał dekret o cudzie, wyznaczył na dzień 1 maja 2011 beatyfikację papieża Jana Pawła II, której dokonał osobiście w Watykanie na placu św. Piotra.

1 maja 2011 nastąpiła beatyfikacja Jana Pawła II podczas uroczystej Mszy Świętej na placu św. Piotra w Rzymie. Nabożeństwo prowadził papież Benedykt XVI, uroczystą mszę koncelebrowało kilka tysięcy kardynałów, arcybiskupów i biskupów z całego świata. Polskę reprezentował prezydent Bronisław Komorowski wraz z małżonką, wśród obecnych na placu byli również prezydenci: Włoch Giorgio Napolitano, Meksyku Felipe Calderón, Bośni Bakir Izetbegović, Albanii Bamir Topi, Estonii Toomas Hendrik Ilves, Beninu Thomas Yayi Boni, Kamerunu Paul Biya, Demokratycznej Republiki Konga Denis Sassou-Nguesso oraz Hondurasu Porfirio Lobo Sosa. We włoskiej delegacji obecny był również premier Silvio Berlusconi oraz przewodniczący obu izb parlamentu. Przybył również przywódca Zimbabwe Robert Mugabe. Belgię reprezentowała rodzina królewska – król Albert II z królową Paolą, Francję – premier François Fillon, Litwę – premier Andrius Kubilius, Stany Zjednoczone i Rosję reprezentowali ambasadorowie. Niemcy reprezentował minister spraw zagranicznych Hans-Peter Friedrich. Przybyli również przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek i przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy.

Liczba wiernych uczestniczących w nabożeństwie jest szacowana na 1,5 mln osób, w tym trzysta tysięcy Polaków. Relikwiarz zawierający krew papieża wniosła francuska zakonnica Marie Simon-Pierre Normand, uzdrowiona przez błogosławionego.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Codzienny rachunek sumienia - ćwiczenie duchowe św. Ignacego Loyoli


Codzienny rachunek sumienia
- ćwiczenie duchowe św. Ignacego Loyoli

Ćwiczenie polega na propozycji ciągu pięciu działań, które warto praktykować nawet w chorobie i nawale zajęć. Wiele osób, dawniej i dziś, zaświadcza, że ten rodzaj modlitwy bardzo pomaga w zbliżeniu się do Boga i ludzi. Nie tylko od czasu do czasu, ale codziennie możemy ulepszać cztery relacje:
do siebie samego,
do Boga
do bliźnich
i do świata.
W tylu dziedzinach życia jesteśmy nastawieni na optymalizowanie, np. zarządzania, zużycia energii itp.
Codzienny rachunek sumienia daje 'instrument', by z własnej osoby wydobywać to, co najlepsze. To dążenie nie ma jednak nic wspólnego z woluntaryzmem czy obciążającym perfekcjonizmem. W centrum uwagi jest bowiem Boska miłość, a nie ja sam; to ona mnie ulepsza i wszystkie moje relacje.

Odrobina trudu i dyscypliny musi być przydana, ale w zamian zyskujemy ulepszanie siebie i więzi, które stanowią o jakości życia.

Próbuj poświęcić około 15 min. na sprawdzenie, jaki pożytek przynosi codzienne praktykowanie rachunku sumienia, który można nazwać 'najważniejszym kwadransem', 'kwadransem szczerości', 'kwadransem ulepszania siebie i optymalizowania czterech relacji'.


Punkt 1
DZIĘKOWAĆ BOGU PANU NASZEMU ZA OTRZYMANE DOBRODZIEJSTWA.

-    Najpierw staram się wyraźnie i konkretnie zobaczyć, co mój Stwórca i Zbawiciel czyni we mnie i dla mnie, a także dla moich bliźnich.
-    Widzenie darów i dobrodziejstw wywołuje pragnienie dziękowania Dawcy.
-    Ważne jest, by ruszyć z miejsca, czyli popatrzeć na jedną rzecz, na drugą... jako prezent od Boga. Pierwsze kroki mogą być trudne, ale szybko znajdziesz w tym smak, bo bycie wdzięcznym przydaje wdzięku i radosnej lekkości.
-    Nie chodzi o to, żeby za każdym razem uświadomić sobie wszystkie czy jak najwięcej darów Boga; to jest najważniejsze, by co dzień wchodzić w kąt patrzenia, który wydobywa miłość Boga wpisaną w Jego dary. Wdzięczność przyjdzie spontanicznie.


Punkt 2
PROSIĆ O ŁASKĘ POZNANIA GRZECHÓW I ODRZUCENIA ICH PRECZ

-    Proszę szczerze i żarliwie Ducha Świętego, by dziś ponownie oświecił moje życie osobowe, czyli to, jak ja istnieję, jak odnoszę się do siebie samego, do Boga, do moich bliźnich i do siebie samego.
-    'Stary człowiek' w nas na ogół boi się prawdy, która może uszczuplić wygodę, korzyści i przyjemności; 'nowy człowiek' przeciwnie, pragnie szczerze zobaczyć, kiedy oddala się od Boga i przez to rani Jego Miłość.
-    Prosząc o łaskę poznania grzechów, mówię zatem sobie i Duchowi Świętemu, że nie chcę tkwić w iluzji, lecz pragnę ujrzeć, jak (być może) bardzo uchybiam, rozmijam się z Boskim prawem miłowania zawsze i wszystkich.


Punkt 3
ŻĄDAĆ OD DUSZY SWOJEJ ZDANIA SPRAWY OD GODZINY WSTANIA AŻ DO CHWILI OBECNEGO RACHUNKU

-    Powiedziano: 'Żądać, wymagać!'. Tak, bo istnienie nasze jest odpowiedzialne w stosunku do Stwórcy i bliźnich.
-    Zatem wymagam od siebie, by zdać sprawę z tego, jak pasterzuję sobie w obszarze WIĘZI - zwłaszcza z Bogiem i bliźnimi.
-    Pytam zatem nie na niby: czy żyłem (żyję) na miarę mojej wiedzy o jedyności i wspaniałości Boga? Czy w moim postępowaniu widać, że naprawdę cenię godność własną i moich bliźnich?
-    Jaka była treść moich więzi z Bogiem i bliźnimi? Ufałem, ceniłem, miłowałem... czy przeciwnie...?
-    Czy świadomie odnosiłem się do przykazania miłości Boga i bliźniego?
-    Czy nie uchybiałem któremuś z 10 Przykazań? W którym 'miejscu' przekroczyłem czerwoną linię rozgraniczającą cześć od profanowania - Boga, własnej osoby, bliźniego i świata? Czy wczytując się w Katechizm Kościoła Katolickiego odkryłem już piękno relacji zakreślonych przez Dekalog?
-    Czy żyłem dzisiaj (ostatnio) na poziomie Kazania na Górze (Mt 5-7) - zarówno w tym, co odnosi się do Boga (ufna wiara, miłość, akty czci, modlitwa, posłuszeństwo, wypełnianie Jego woli), jak i w odniesieniu do bliźnich (życzliwość bez wyjątków, czynna pomoc; zaś w stosunku do nieprzyjaciół - pielęgnowanie przyjaznego usposobienia, gotowość do przebaczenia i pojednania, modlitwa za nich, itd.)?
-    Jak to czynić? Św. Ignacy radzi: 'Czynić to przechodząc godzinę po godzinie lub jedną porę dnia po drugiej, a najpierw co do MYŚLI, potem co do SŁÓW, a wreszcie co do UCZYNKÓW'. Mogę przyjrzeć się SPOTKANIOM z różnymi osobami i zapytać: co o danej osobie myślałem, co do niej mówiłem, co dla niej uczyniłem, a co zaniedbałem?
-    Podobnie mogę postąpić zaglądając do kilku MIEJSC, w których przebywałem; powrót do miejsc przebywania wywoła z pamięci to, co tyczy się moich odniesień do Boga, bliźnich, samego siebie i świata...
-    Czasem dobrym punktem wyjścia dla badania swych podstawowych relacji okaże się przyjrzenie się temu, czy solidnie i z jaką motywacją podejmowałem OBOWIĄZKI stanu, prace.
-    Dobry wgląd w moją osobę uzyskam odpowiadając sobie na pytanie, jakie żywiłem PRAGNIENIA, głody, pożądania. Spróbuję sobie jasno powiedzieć, co się działo, gdy przyzwalałem, by te pragnienia i pożądania motywowały mnie w decyzjach i działaniach, czy pod ich wpływem zbliżałem się do Boga i do bliźnich, czy się od nich oddalałem, zamykając się w swoich korzyściach, wygodzie i przyjemnościach? Czy umacniał się pokój ducha i radość czy przeciwnie - rósł we mnie niepokój, poczucie chaosu i wyizolowanie w moim egocentrycznym światku?


Punkt 4
PROSIĆ PANA BOGA NASZEGO O PRZEBACZENIE WIN

-    W poprzednim punkcie rozpoznałem, gdzie, kiedy, w czym szedłem za grzesznymi skłonnościami starego, cielesnego człowieka.
-    Część odpowiedzialność za uczynione zło spada na kusiciela. Bóg najlepiej widzi, jak warunkują mnie moje zranienia, wychowanie itp.
-    Ale i ja ze swej strony poczuwam się by uczciwie uznać swoją winę, czyli swój świadomy wkład w zlekceważenie miłości i pójście inna drogą niż miłość (por. Ga 5, 19-21; Rz 1 28-31; Mk 7, 21-22).
-    Co teraz uczynię z ciężarem winy? Przede wszystkim to jedno: żałując uczynionego zła zwrócę się do Miłosiernego Ojca składając ofiarę skruszonego serca (por. Ps 51), poproszę Go o przebaczenie.
-    Jestem (by tak to nazwać) w komfortowej sytuacji: wiem od samego Pana Jezusa, że On sam, Bóg-Człowiek, już dawno wziął na siebie moje nieprawości (por. Iz 53, 4 nn) i pozbawił je mocy szkodzenia, przybił je do krzyża (por. Kol 2, 13-14).
-    Wiem też od Niego i to, że Ojciec wypatruje mego powrotu, przygotowuje ucztę, nie uczyni mi żadnego wyrzutu, ponadto wieloma gestami powie mi z radością, że zawsze byłem jego umiłowanym dzieckiem, jestem nim i pozostanę na zawsze (por. Łk 15).


Punkt 5
POSTANOWIĆ POPRAWĘ PRZY JEGO ŁASCE

-    Każdy człowiek pragnie rozwoju i życia na najwyższym poziomie swoich osobowych możliwości. Owszem, nierzadko zadowalamy się miernotą, płycizną i banałem, ale w zasadzie jest w nas głębokie pragnienie, by żyć na najwyższym poziomie człowieczeństwa.
-    Chrystus w Ewangelii (i w Kościele nauczającym) wystarczająco jasno mówi nam, na czym ten pułap polega!
-    Mówię zatem, sobie i Bogu, że szczerze pragnę doskonalić siebie zaofiarowaną przez Boga miłością. To jej mocą chcę i pragnę optymalizować moje podstawowe więzi.
-    O tę Miłość proszę: Daj mi, Panie, jedynie miłość Twą i łaskę, a to mi wystarczy, b być lepszym i pozostawać w lepszych relacjach, od zaraz, w reszcie dnia...


Proponowany rachunek sumienia na ogół zajmuje kilkanaście minut, ale z niemałym pożytkiem można go przeprowadzić także w krótszym czasie.

Zadośćuczynienie


Zadośćuczynienie

     Przez znak rozgrzeszenia Bóg udzielił ci przebaczenia grzechów. Przyjął cię jak swoje dziecko, które wraca z daleka. Jezus jest z tobą, możesz przyjąć Go pod postacią chleba. Duch Święty uświęcił cię na nowo jako swoją świątynię.

     Po każdej spowiedzi podziękuj Jezusowi za to, że dla ciebie stał się człowiekiem, cierpiał za twoje grzechy i przywrócił ci życie Boże. Nie zapomnij, po odmówieniu modlitwy, którą wskazał ci kapłan na spowiedzi, zastanowić się, jak wynagrodzisz Bogu za swoje grzechy i jak naprawisz krzywdy wyrządzone bliźnim (wyrównaj zło dobrem: odwołaj oszczerstwo, oddaj rzecz przywłaszczoną, jeśli nie byłeś na Mszy świętej w niedzielę lub święto, przyjdź na nią w tygodniu. Skoro pokuta nałożona przez kapłana wydaje ci się zbyt mała, wykonaj coś od siebie jako zadośćuczynienie).     Jest to część Sakramentu Pokuty, od której spełnienia Pan Jezus uzależnił swoje przebaczenie. Nazywamy ją zadośćuczynieniem Panu Bogu i bliźnim.


Pokuta
     Należy jak najprędzej wypełnić zadaną pokutę. Jest też wskazane nałożyć sobie samemu jakąś skuteczną pokutę, uzdrawiającą jakiś nałóg lub złe przyzwyczajenie Wszelkie krzywdy wyrządzone bliźnim należy naprawić i wynagrodzić. Wszelkie zniewagi wyrządzone Bogu można naprawić przez gorliwą pobożność i posługiwanie bliźnim, czyniąc uczynki miłosierdzia.

     Jednym z najlepszych uczynków miłosierdzia jest uzyskanie odpustu zupełnego za zmarłych. Trzeba również codziennie czuwać. aby nie obrazić Boga i bliźniego, unikając wszelkich złych okazji. Postanowienie poprawy ma być konkretne i faktycznie realizowane.

Źródło:http://adonai.pl/sakramenty/spowiedz/?id=13

Wyznanie grzechów czyli szczera spowiedź


Wyznanie grzechów czyli szczera spowiedź

   Do spowiedzi trzeba się przygotować! Po pokornej modlitwie, po dokładnym rachunku sumienia, szczerym żalu za grzechy i mocnym postanowieniu poprawy możemy spokojnie zbliżyć się do konfesjonału, aby szczerze wyznać swoje grzechy. Nie spieszmy się!

Kodeks Prawa Kanonicznego stanowi:

   „Kan. 960. Indywidualna i integralna spowiedź oraz rozgrzeszenie stanowią jedyny zwyczajny sposób, przez który wierny, świadomy grzechu ciężkiego, dostępuje pojednania z Bogiem i Kościołem.

   Kan. 988 § 1. Wierny jest obowiązany wyznać co do liczby i rodzaju wszelkie grzechy ciężkie popełnione po chrzcie, a jeszcze przez władzę kluczy Kościoła bezpośrednio nie odpuszczone i nie wyznane w indywidualnej spowiedzi, które sobie przypomina po dokładnym rachunku sumienia.

   § 2. Zaleca się wiernym, by wyznawali także grzechy powszednie”.

   Zatem: aby spowiedź była ważna, trzeba wyznać dokładnie wszystkie swoje grzechy ciężkie. Jest to obowiązek integralności wyznania. Należy dokładnie wyznać grzechy uwzględniając trzy aspekty:

   * Jakie grzechy?

   * W jakich okolicznościach popełnione?

   * Ile razy?

   Podajemy więc dokładnie: rodzaj grzechu, ważniejsze okoliczności i liczbę.
   Obowiązek pełnej integralności wyznania dotyczy wszystkich grzechów ciężkich.

   Nie utrudniajmy spowiednikowi pracy spowiadając się ogólnikowo. Wtedy spowiednik ma obowiązek postawienia pytań.

   Spowiadamy się wyraźnie i na tyle głośno, aby spowiednik mógł dokładnie usłyszeć nasze wyznanie.

   Diabeł kusi przy spowiedzi:

    * do ogólnikowych wyznań,

   * do fałszywego wstydu, przemilczania niektórych grzechów,

   * do odkładania na później pewnych kwestii (np. do następnej spowiedzi),

   * do przewrotnego wykorzystania okoliczności (np. powiem jakiś trudny do wyznania grzech, gdy organy głośniej zagrają, albo powiem ciszej i niewyraźnie, zwłaszcza, gdy spowiednik nie ma idealnego słuchu).

   Mogą być i inne przemyślne pułapki złego. Uważajmy, bo diabeł ma w tym interes, aby nasze spowiedzi nie były dobrze odprawiane. Na ten temat wielokrotnie z troską mówił do młodzieży św. Jan Bosko.

   Diabła tutaj zwyciężamy pełną szczerością i odważną klarownością wyznania. Najprościej. W tym przypadku szczerość ma moc egzorcyzmującą – przeciwnik ucieka.

   Jakim dobrodziejstwem jest szczera spowiedź! Przynosi pokój serca.

Dwie uwagi:

   * Spowiadamy się tylko ze swoich własnych grzechów. Nigdy z cudzych! :)

   * Podczas spowiedzi wyznajemy swoje grzechy a nigdy nie chwalimy się swoimi osiągnięciami i zasługami. Humorystycznie brzmiałaby na przykład taka wypowiedź: „Do kościoła chodzę, pacierz mówię, więcej grzechów nie pamiętam”.

   Mamy prawo wybrać spowiednika. Najlepiej jest wybrać spowiednika cierpliwego, który znany jest z pobożności, mądrości, zrównoważenia i wierności katolickiej doktrynie. Spowiednika, który nie popędza, nie przerywa naszego wyznania grzechów, ale pozwala nam w pełni się wypowiedzieć a ewentualnie dopiero później zadaje konieczne pytania i udziela pouczenia. Spowiednika, który umie wyczekać, uszanuje momenty milczenia, słucha – ma dla nas czas.

   Problem szczegółowy – ważny i poważny. Z powodu niecierpliwego zachowania spowiednika może się zdarzyć, ze penitent się zablokuje i wyznanie grzechów nie będzie pełne. Dlatego, ze względu na niebezpieczeństwo świętokradzkiej spowiedzi z racji niezachowania integralności wyznania, stanowczo jest do odradzenia spowiadanie się u spowiednika, który:

   * popędza penitenta,

   * przerywa penitentowi wyznanie grzechów,

   * wstawia swoje niestosowne komentarze,

   * nie czeka aż penitent wypowie się do końca (do formuły „Więcej grzechów nie pamiętam…”), tylko po kilku wyznanych grzechach zagaduje penitenta i już chce udzielać rozgrzeszenia,

   * zniechęca do szczegółowego wyznania grzechów,

   * deformuje sumienie przez perswadowanie penitentowi, że coś nie jest grzechem (podczas kiedy mamy do czynienia z ewidentnym grzechem, choćby powszednim),

   * nie znając zasad życia duchowego przykłada zaledwie kryteria zdroworozsądkowe (tutaj nieadekwatne!) do zagadnień, które wymagają pogłębionej znajomości szczegółowych kryteriów i reguł duchowych,

   * swoje „ja” i swoje poglądy wysuwa na pierwszy plan, bez odniesienia do Chrystusa, Ewangelii i nauki Kościoła.

   Szanowni Czytelnicy zechcą się nie gorszyć tym, co tu napisano, bo napisano z troską. A o tym, że spowiednik może zaszkodzić duszy i opóźnić jej postęp w świętości jasno piszą Święci, np. św. Teresa z Avila i św. S. Faustyna.

   In breve: Szczera spowiedź czyli wyznanie grzechów. Mamy obowiązek wyznać w konfesjonale wszystkie grzechy ciężkie. Wyznawajmy także grzechy powszednie, tym bardziej, że niestety coraz więcej osób zatraca wrażliwość sumienia i to, co jest grzechem ciężkim, traktują jak sprawę błahą. Przy wyznawaniu grzechów ciężkich obowiązuje nas tzw. integralność wyznania czyli całościowość. Co to znaczy? Mamy wyznać dokładnie wszystkie grzechy podając spowiednikowi trzy sprawy: jaki grzech, ważniejsze okoliczności i liczbę grzechów.

   Trzymajmy się z wielką dokładnością tych zasad, aby kapłan nie musiał się dopytywać i abyśmy ustrzegli się niebezpieczeństwa świętokradzkiej spowiedzi. Zawsze spowiadajmy się dokładnie i szczerze, tak jakby to była ostatnia spowiedź w naszym życiu. Bezpieczna i dobroczynna zasada. Mobilizująca!

Ks. Jacek Bałemba SDB 

Źródło:http://www.bibula.com/?p=54802

Mocne postanowienie poprawy


Mocne postanowienie poprawy

   Jesteśmy w samym centrum poważnej problematyki dotyczącej Sakramentu Pokuty. Trzeba do tych kwestii podchodzić nie powierzchownie czy rutynowo, ale rzetelnie i uczciwie, a w szczerym kontakcie z Panem Bogiem na modlitwie dorastać do coraz bardziej dojrzałego przeżywania Sakramentu Pojednania.

   Mówimy o postawach i decyzjach, które warunkują ważne i godne przyjęcie tego Sakramentu. Spowiedź to nie automat: przycisnę przycisk i wyskoczy batonik. Coś tam powiem i ksiądz rozgrzeszy. Coś tam powiem!

   Do najistotniejszych warunków Sakramentu Pokuty należy – oprócz żalu za grzechy – mocne postanowienie poprawy.

   Mocne postanowienie poprawy. Aby spowiedź była ważna, trzeba w swoim sercu wyraźnie postanowić poprawę, to znaczy podjąć wyraźną decyzję zerwania z grzechem i zerwania z okolicznościami, które mnie do grzechu prowadzą. Tu warto przypomnieć, że samo dobrowolne narażanie się na grzech ciężki już jest grzechem ciężkim.

   Mocne postanowienie poprawy to decyzja – wybór dobra i tylko dobra. To muszę Panu Bogu jasno i szczerze powiedzieć: Panie Boże, nie chcę więcej grzeszyć, chcę czynić dobro i tylko dobro.



   Niedorzecznością byłoby domaganie się od spowiednika rozgrzeszenia, kiedy nie ma się najmniejszej woli zmiany życia. Tak może się zdarzyć na przykład w coraz częściej spotykanych sytuacjach zamieszkania młodych razem przed ślubem albo w ogóle bez ślubu. Przed Wielkanocą przylecą do spowiedzi. Po co? Albo: jak ktoś kradł, tak dalej myśli kraść. Jak oszukiwał na podatkach, tak nie myśli z tym zerwać. Jak znieważał swoich domowników, tak nie myśli się zmienić. Jak stosował/-a środki antykoncepcyjne, tak nie myśli o najmniejszej zmianie tego destrukcyjnego procederu. Jak narażał się na takie czy inne grzechy, tak nie myśli o tym, aby unikać bliskich okazji do grzechu. Jak nie modlił się, tak dalej nie myśli modlić się. Jak zaniedbywał uczestnictwo w niedzielnej Mszy Świętej, tak dalej nie myśli o regularnym w niej uczestnictwie. Może być wiele innych sytuacji.

   Z bezwstydnym czołem domagać się rozgrzeszenia w takich sytuacjach, może jeszcze z deklaracją, że przecież „jestem katolikiem”, byłoby zaprzeczeniem wiary i znakiem głębokiego niedorozwoju duchowego.

   Powiedzmy to jasno: sytuacja bezmyślności i stawiania grzechu i własnych grzesznych przywiązań ponad Pana Boga i Jego Wolę dyskwalifikuje katolika od sakramentalnego rozgrzeszenia – nie z kaprysu spowiednika, ale z braku dyspozycji penitenta!

   Tu uwaga: takie wybrakowane spowiedzi mogą się zdarzyć – nie tylko – przy okazjonalnych, pospiesznych, na chybcika odprawianych spowiedziach np. z okazji czyjegoś ślubu, pogrzebu czy chrztu, „bo chciałbym przystąpić do Komunii” albo „bo mam być chrzestnym/chrzestną”. Lepiej wtedy nie przychodzić do konfesjonału. Jeszcze lepiej jest nawrócić się szczerze!

   Jeśli ktoś deklarowałby wobec spowiednika gotowość przemiany życia, ale w sercu wcale o tym nie myślał, to oczywiście nawet jeśli kapłan w dobrej wierze wypowie słowa rozgrzeszenia, to jest to spowiedź świętokradzka a więc nieważna – rozgrzeszenie nie nastąpiło. Co więcej – wtedy penitent obciążył swoje sumienie jeszcze dodatkowym grzechem kłamstwa oraz znieważenia Sakramentu.

   Są to sprawy poważne i zdaje się, że częste nauczanie na ten temat jest dzisiaj konieczne, abyśmy, myśląc o spowiedzi, nie ugrzęźli w lekkomyślnie powtarzanych kilku niezobowiązujących ogólnikach o miłosierdziu Bożym.

   Powiedzmy to jasno i wyraźnie: do ważnego rozgrzeszenia konieczna jest szczera wewnętrzna dyspozycja – decyzja poprawy swojego postępowania, decyzja unikania grzechu, decyzja zerwania z grzesznymi przywiązaniami, decyzja unikania niebezpiecznych okazji do grzechu, decyzja naprawienia wyrządzonego zła. Taka postawa jest oznaką szczerego nawrócenia, jest wyrazem wiary. Tak przyjmuje Sakrament Pokuty katolik dojrzały duchowo.

Rachunek sumienia dla dzieci


Rachunek sumienia
dla dzieci

     Zdarza się, że zasmucamy Boga - Dobrego Ojca, że nie słuchamy Go i grzeszymy. Pan Bóg nie chce, abyśmy od Niego odeszli. Czeka z utęsknieniem na powrót grzesznika. Jeżeli zawiniłeś, odwracając się od Ojca, możesz do Niego wrócić przez żal za grzechy, postanowienie poprawy, szczerą spowiedź i zadośćuczynienie za swoje grzechy. Bramą powrotu jest Sakrament Pokuty.

     RACHUNEK SUMIENIA I
     według Bożych przykazań

     Przykazanie pierwsze

  • Czy opuszczałem z lenistwa modlitwy codzienne?
  • Czy podczas modlitwy myślałem umyślnie o innych sprawach?
  • Czy zaniedbywałem naukę religii?
     Przykazanie drugie

  • Czy wymawiałem imiona święte w żartach lub w złości?
  • Czy kląłem?
  • Czy przysięgałem niepotrzebnie lub fałszywie?
     Przykazanie trzecie

  • Czy w dniu świętym opuściłem z lenistwa Mszę świętą?
  • Czy spóźniłem się na Mszę świętą?
  • Czy w kościele zachowywałem się źle?
  • Czy pracowałem w dniu świątecznym?
     Przykazanie czwarte
  • Czy byłem nieposłuszny rodzicom lub przełożonym?
  • Czy zasmucałem ich lub źle im życzyłem?
  • Czy naśmiewałem się z ludzi starszych lub ułomnych?
     Przykazanie piąte
  • Czy biłem kogoś?
  • Czy przezywałem?
  • Czy źle komuś życzyłem?
  • Czy namawiałem bliźniego do grzechu?
  • Czy dręczyłem zwierzęta?
     Przykazanie szóste i dziewiąte
  • Czy myślałem chętnie o sprawach nieczystych?
  • Czy przysłuchiwałem się brzydkiej mowie?
  • Czy patrzyłem na nieskromne rzeczy?
  • Czy mówiłem lub myślałem nieskromnie?
  • Czy robiłem coś bezwstydnego sam..., z kimś?
  • Czy pragnąłem coś nieskromnego widzieć..., słyszeć..., czynić?
     Przykazanie siódme i dziesiąte
  • Czy kradłem: komu i co?
  • Czy zatrzymałem rzeczy pożyczone lub znalezione?
  • Czy psułem rzeczy cudze?
  • Czy oszukiwałem: kogo i w czym?
  • Czy chciałem kraść: komu i co?
     Przykazanie ósme
  • Czy kłamałem?
  • Czy oczerniałem bliźniego?
  • Czy obmawiałem?
  • Czy posądzałem?
     RACHUNEK SUMIENIA II
     Wobec Boga
  • Czy ty kochasz Boga ponad wszystko?
  • Czy pamiętasz, że w Chrzcie świętym stałeś się dzieckiem Boga?
  • Czy wierzysz w to, że Bóg tak cię kocha, jak najlepszy Ojciec?
  • Czy dziękujesz Bogu za wszelkie dobro?
  • Czy modlisz się codziennie rano i wieczorem?
  • Czy myślisz o Bogu na modlitwie?
  • Czy w niedziele i święta chętnie idziesz do kościoła na Mszę świętą?
  • Jak uczestniczysz we Mszy świętej?
  • Jak często przyjmujesz Pana Jezusa w Komunii świętej?
  • Jak wygląda twoje przygotowanie i dziękczynienie po Komunii świętej?
  • Czy imię Boże i Świętych wypowiadasz z szacunkiem?
  • Czy zawsze chodzisz na religię? Jak w niej uczestniczysz? Jak prowadzisz zeszyt?
  • Czy nie wstydzisz się swojej wiary?
  • Czy potrafisz jej bronić?
  • Jak zachowujesz się w niepowodzeniach i cierpieniu?
  • Czy ufasz Bogu? Wobec bliźnich
  • Czy wiesz, że nie żyjesz sam i tylko dla siebie?
  • Czy dziękujesz Bogu za rodziców, rodzinę, wychowawców i kolegów?
  • Czy starasz się zawsze być dla nich dobry?
  • Czy umiesz rodzicom powiedzieć i pokazać to, że ich kochasz?
  • Czy dziękujesz im za ich dobroć?
  • Czy codziennie modlisz się za nich?
  • Czy starasz się o to, by swoim zachowaniem nie sprawiać im przykrości i kłopotów?
  • Czy przy różnych okazjach robisz im jakąś miłą niespodziankę?
  • Czy pozwalasz im odpoczywać po pracy?
  • Czy pomagasz im chętnie?
  • Czy zawsze dobrze o nich mówisz?
  • Czy umiesz być dobry dla rodzeństwa, krewnych? Czy żyjesz z nimi w zgodzie?
  • Czy jesteś Bogu wdzięczny za nich? Czy modlisz się za nich?
  • Czy szanujesz swoich wychowawców, nauczycieli, starszych?
  • Czy umiesz być wdzięczny za dobro, jakie przez nich otrzymujesz?
  • Czy jesteś gotów im pomóc?
  • Czy się z nich nie wyśmiewasz i nie obrażasz ich?
  • Czy jesteś koleżeński?
  • Czy bijesz, przezywasz i dokuczasz kolegom?
  • Czy nie namawiałeś kogoś do grzechu?
  • Czy komuś czegoś nie ukradłeś?
  • Czy oddałeś rzeczy pożyczone lub znalezione?
  • Czy zawsze mówisz prawdę?
  • Czy dotrzymujesz obietnic?
  • Czy stajesz w obronie słabszych?
  • Czy modlisz się za swoją Ojczyznę?
  • Czy umiesz przyznać się do winy? Wobec siebie
  • Czy dbasz o swoje zdrowie?
  • Czy jesz wystarczająco?
  • Czy ze względu na zdrowie uprawiasz sport?
  • Czy umiesz się zachować na drodze i przy przechodzeniu przez jezdnię?
  • Czy nie szkodzisz sobie na zdrowiu poprzez palenie papierosów czy picie alkoholu?
  • Czy złe i nieczyste myśli starasz się zaraz od siebie odrzucić?
  • Czy oglądasz filmy niedozwolone?
  • Czy czytasz dobre książki?
  • Czy nauka jest dla ciebie ważniejsza niż zabawa?
  • Czy umiesz pokonać swoje lenistwo?
  • Czy często szukasz wymówek, żeby czegoś nie zrobić?
  • Czy jesteś uparty?
  • Czy łatwo wpadasz w gniew?
  • Czy potrafisz z czegoś zrezygnować, umartwić się?
  • Czy szanujesz rośliny i zwierzęta?
  • Czy starasz się być coraz lepszym?
  • Jak starasz się poprawić ze swoich grzechów i wad?
Źródło:
http://adonai.pl/sakramenty/spowiedz/?id=11

niedziela, 7 kwietnia 2013

Żal za grzechy


Żal za grzechy

Do spowiedzi trzeba się przygotować. Na to przygotowanie trzeba poświęcić czas. Po modlitwie do Ducha Świętego i dokładnym rachunku sumienia wzbudzamy w swoim sercu żal za grzechy.

Żal za grzechy jest najważniejszym warunkiem spowiedzi. Jest on konieczny, aby Sakrament Pokuty był przyjęty ważnie, tzn. aby łaska przebaczenia skutecznie dotknęła mojego serca. Bez żalu za grzechy spowiedź jest nieważna, choćbyśmy spowiadali się dokładnie i szczerze, i choćby kapłan wypowiedział nad nami słowa rozgrzeszenia.


   Może być żal niedoskonały (np. z obawy wiecznym potępieniem, przed piekłem). Żal niedoskonały jest naznaczony egoizmem i lękiem. Tam moje „ja” jest dominujące.
   Natomiast żal doskonały wzbudzamy z miłości ku Panu Bogu. Tu moja postawa jest o wiele bardziej dojrzała: Bóg jest w centrum. Z miłości ku Niemu żałuję za popełnione zło i za zaniedbanie dobra. Kto kocha Pana Boga szczerze a nie deklaratywnie, ten nie ma z tym problemu.
   Do ważnego przyjęcia Sakramentu Pokuty wystarczy żal niedoskonały, ale jest on absolutnym minimum. Zawsze warto uczynić pewien wysiłek duchowy, aby z pokorą zwrócić się do Boga i z miłości ku Niemu szczerze przeprosić Go za swoje grzechy.
   Żal możemy wyrazić – najprościej – bijąc się w piersi i mówiąc „Boże, bądź miłościw mnie, grzesznemu” lub posługując się odpowiednimi modlitwami zamieszczonymi w katolickich modlitewnikach.
   Pomocą w wyrażeniu żalu doskonałego mogą być na przykład: Psalm 51(50), rozważanie dobroci Boga i Męki Pana Jezusa, popatrzenie z miłością na Krzyż.
   Pięknym i zachowującym pełną aktualność jest katechizmowy Akt żalu, który w zwartej formule wyraża istotę żalu doskonałego:
   Ach żałuję za me złości
   jedynie dla Twej miłości.
   Bądź miłościw mnie, grzesznemu,
   do poprawy dążącemu.

   Żal za grzechy łączy się ściśle z mocnym postanowieniem poprawy. O nim – wkrótce.
   c.d.n.
Ks. Jacek Bałemba SDB

Źródło:http://www.bibula.com/?p=54802

Rachunek sumienia dla młodzieży


Rachunek sumienia dla młodzieży

Rachunek sumienia, który czytasz powstał z myślą o młodzieży przystępującej do sakramentu bierzmowania. Bardzo często spotykam się z sytuacją, która dla mnie jako spowiednika jest zawsze bardzo niepokojąca: wiele osób, tak młodzieży, jak i dorosłych, przychodzi do spowiedzi z książeczkami do nabożeństwa, które otrzymali przy pierwszej Komunii świętej zapominając, że modlitewniki te były przygotowane z myślą o dzieciach, a co za tym idzie, także pytania w rachunku sumienia dotyczą dzieci.

Człowiek młody, a zwłaszcza ludzie dorośli żyjący w małżeństwie muszą sięgać po modlitewnik, a szczególnie rachunek sumienia, który jest przeznaczony dla odpowiedniego wieku i stanu życia. Specyfiką tego rachunku sumienia jest skierowanie go do młodzieży klas gimnazjalnych oraz uczniów szkół średnich. Proble- my zawarte w pytaniach dotyczą ich świata i tego co niesie ich wiek. Poniższy tekst ma być punktem wyjścia dla ich poszukiwań i zastanowienia nad życiem. Intencją przygotowującego była możliwie najlepsza komunikatywność i zwięzłość tekstu. Im bowiem jest on bardziej zwarty, tym szersze zatacza horyzonty i pozwala odnaleźć własne grzechy. W odczuciu autora wielość pytań bardzo szczegółowych zamyka niekiedy oczy na sprawy osobiste, ukryte w głębi serca, i w ten sposób zubaża sakrament.

Z czego się spowiadać?

A może jeszcze wcześniej trzeba zapytać: jak się spowiadać? Jest to pytanie bardzo ważne, ponieważ od sposobu spowiedzi zależy w bardzo dużym stopniu to, co przeżyjesz, a więc czy będzie to spotkanie z Chrystusem w sakramencie pojednania, czy tylko lęk przed tym, co powie ksiądz. Chciałbym, aby każdy kto bierze do ręki ten rachunek sumienia, zgodził się najpierw na jedną prawdę: aby dobrze się wyspowiadać trzeba najpierw mieć czas. Nawet jeżeli do kościoła przyszło się w gronie kolegów i koleżanek, to na czas przygotowania i spowiedzi trzeba o nich zapomnieć. Każdy ma przecież imię problemy i inne grzechy, a więc jeden potrzebnie na rachunek sumienia i spowiedź więcej czasu, a inny mniej. Proszę więc: zanim podejdziesz do konfesjonału. uklęknij przed Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie, opowiedz Mu o swoich problemach, o tym z czym sobie nie radzisz i powiedz co najbardziej pragniesz zmienić - z czego chcesz się poprawić... A potem z przygotowanym rachunkiem sumienia idź do konfesjonału. Czas oczekiwania wykorzystaj na modlitwę. Wróćmy jednak do pierwszego pytania: z czego się spowiadać?

Spowiedź w pierwszym rzędzie dotyczy grzechów śmiertelnych. Mamy z nimi do czynienia wtedy, gdy są spełnione trzy warunki: - zostało przekroczone prawo Boże w ważnej sprawie (jest to tzw. materia ciężka), - czyn został popełniony ze świadomością zła (trzeba wiedzieć, że czyn jest zły i przekracza prawo Boże w ważnej sprawie), - grzech musi być popełniony dobrowolnie (z własnej woli, bez przymusu). Gdyby któryś z tych warunków nie zachodził, grzech będzie miał charakter powszedni (jest przekroczeniem prawa Bożego w rzeczy małej lub w ważnej rzeczy, ale nie całkiem świadomie i dobrowolnie). I na koniec przypomnienie! Aby spowiedź była dobra musi być spełnionych pięć warunków, spośród których najważniejszy jest żal za grzechy. Gdyby ktoś za grzech nie żałował, nie będą mu odpuszczone. Wszystkich, którzy będą korzystali z tego rachunku sumienia, proszę: nie zapomnijcie, że ten rachunek nie jest na całe życie. Jest to rachunek sumienia dla młodzieży. Kiedyś trzeba go więc będzie zostawić lub przekazać młodszym. Problemy w nim poruszone są odbiciem tego z czym jako kapłan najczęściej się spotykam na katechizacji i w konfesjonale. Dla tych zaś, którzy będąc w szkole średniej wspięli się już na wyższy poziom życia duchowego, którzy prowadzą głębsze życie religijne, proponuję także poszukanie czegoś nowego. Nie lękajcie się - Bóg jest dobry!
Ks. Dariusz Madejczyk

I PRZYKAZANIE

Mówi o miejscu Boga w naszym życiu. Należy więc postawić sobie pytanie: - o czas dla Boga, czy nie jest spychany na margines życia, na koniec dnia? - czy nie brakuje codziennej modlitwy, i jak ta modlitwa wygląda ? Może jest odmawiana bezmyślnie i w pośpiechu ? - czy wiara w Boga się rozwija (poprzez np. czytanie Pisma św. książek i gazet religijnych) ? - czy to co czytam, oglądam, a także ludzie, których spotykam, pomagają mi zbliżać się do Boga, czy mnie od Niego oddalają? - czy umiem się przyznać do wiary i przeciwstawić złu tam, gdzie je dostrzegam?

II PRZYKAZANIE

Mówi o szacunku wobec Boga i tego, co święte. Należy więc postawić sobie pytanie: - czy nie odrzucam woli Bożej wyrażonej w przykazaniach i nauce Kościoła (np. przez mówienie: "dla mnie to nie jest grzechem") ? - czy nie odrzucam Boga przez długotrwałe unikanie spowiedzi św. i trwanie w grzechu śmiertelnym? - czy nie przysięgałem bez potrzeby, fałszywie, lub czy dotrzymałem przysięgi ? - czy nie wyszydzałem Kościoła, ludzi, którzy starają się na codzień ukazywać swą wiarę ? - czy szanowałem imiona i rzeczy święte?

III PRZYKAZANIE

Mówi o wypełnianiu obowiązków religijnych. W związku z tym należy postawić sobie pytanie: - o udział we Mszy św. w niedzielę i święta (jeżeli zdarzały się zawinione nieobecności, należy podać ilość i powód), w jaki sposób uczestniczę we Mszy św. (słuchanie oraz zaangażowanie we wspólną modlitwę)? - czy nie zakłócam świątecznego charakteru niedzieli przez niepotrzebną pracę? - czy staram się ubogacić niedzielę czytaniem Biblii, dobrych książek, oglądaniem dobrych programów w telewizji lub ciekawymi Spotkaniami? - czy potrafię domownikom przypomnieć o Mszy św. i właściwym przeżyciu niedzieli? - czy zachowuję posty nakazane w Kościele? - czy powstrzymywałem się od udziału w zabawach i dyskotekach w okresie Adwentu i Wielkiego Postu? - czy przystąpiłem do spowiedzi i Komunii św. w okresie wielkanocnym?

IV PRZYKAZANIE

Jest wezwaniem do okazywania szacunku i wdzięczności rodzicom, nauczycielom i przełożonym. Przykazanie to porusza następujące problemy: - sposób odnoszenia się do wspomnianych osób, - uczciwość, prawdomówność w stosunku do nich, - dbałość o ich dobre imię, - podejmowanie codziennych obowiązków do- mowych i szkolnych, - gotowość do wzięcia odpowiedzialności za sprawy domowe i rodzinne (np. pomoc w sprzątaniu, czy innych domowych zajęciach).

V PRZYKAZANIE

Wzywa nas do szacunku oraz ochrony życia swojego i innych ludzi. W związku z tym nakazuje: - szanować i bronić życia na każdym etapie jego istnienia (od poczęcia, aż do śmierci), - nie godzić się na jego lekceważenie (zwła- szcza w dyskusjach na temat zabijania dzieci nienarodzonych), - dbać o zdrowie (zażywanie narkotyków, nadużywanie alkoholu, palenie papierosów, nieodpowiedni ubiór, okaleczenie). Grzechem jest także: - znieważanie drugiego człowieka słowem lub czynem, - uleganie uczuciu nienawiści, złości, - brak dążenia do zgody, - niechętne przebaczenie, - próba samobójstwa, - ucieczka z domu, - dręczenie zwierząt, - niszczenie przyrody, - i oczywiście zabójstwo.

VI PRZYKAZANIE

Staje na straży godności człowieka i szacunku w dziedzinie przekazywania życia. Grzechy przeciw temu przykazaniu to: - współżycie przedmałżeńskie, - rozbudzanie pożądliwości przez pieszczoty i pocałunki, - uczynki nieskromne dokonywane w samo- tności (samogwałt, czyli masturbacja, onanizm), - nieskromne rozmowy, - rozbudzanie pożądliwości i nieskromnych myśli przez lekturę, oglądanie filmów lub czasopism pornograficznych, - prowadzenie innych ludzi do nieczystości przez słowa lub czyny.
VII PRZYKAZANIE

Stoi na straży własności drugiego człowieka oraz własności wspólnej. W zakres tego przykazania wchodzą następujące sprawy: - kradzież, - niszczenie własności innych lub wspólnej (np. urządzeń miejskich), - nie oddanie rzeczy skradzionych lub znalezionych, gdy znamy właściciela, - oszustwo, - nieuczciwy zysk. Należy w tym przykazaniu określić także jak wielka była szkoda wyrządzona przez popełniony grzech.

VIII PRZYKAZANIE

Mówi o odpowiedzialności za słowo. Trzeba więc zadać sobie pytanie: - o prawdę i kłamstwo w życiu, czy nie posługuję się półprawdą? - czy nie zaszkodziło się komuś poprzez oszczerstwo (mówienie nieprawdy), obmowę (rozgłaszanie słabości drugiej osoby), plotki, podejrzenia i posądzenia? - jak wyglądało spełnianie obietnic i dotrzymywanie tajemnicy? - czy w życiu nie zachowuję się w sposób obłudny? - czy potrafię uznać własne błędy i doceniać zalety innych?
IX PRZYKAZANIE

Obejmuje grzechy, które są znakiem wewnętrznego nieuporządkowania w dziedzinie seksualnej. Wiele z nich może pojawić się w okresie dojrzewania. Należy więc zwrócić uwagę: - czy nie są świadomie i dobrowolnie dopuszczane nieskromne myśli, wyobrażenia i pragnienia ? - czy zdobywanie wiedzy z dziedziny seksualnej, które jest czymś potrzebnym, nie prowadzi do rozbudzenia tej sfery życia ? - czy nie zdarzają się rozmowy, które mają doprowadzić do rozbudzenia pożądania ? - czy celowo nie poszukuję tego, co prowadzi do grzechów nieczystych ? czy świadomie i dobrowolnie nie podtrzymuję w swej pamięci nieskromnych myśli, pragnień i obrazów ? - czy nie jestem dla innych powodem nieskromnych myśli i wyobrażeń przez sposób bycia, słowa oraz ubiór? - czy celowo nie ubieram na siebie takich strojów, które mają "prowokacyjny charakter"?

X PRZYKAZANIE

Zwraca uwagę na sferę niewłaściwych pragnień, które rodzą się w człowieku na widok tego, co inni posiadają. Należy zwrócić uwagę: - na rodzące się uczucia zazdrości, - czy stan posiadania innych nie rodzi we mnie uczucia nienawiści, nieżyczliwości i czy nie prowadzi do podejrzeń, obmowy? - czy umiem się cieszyć i dziękować Bogu za to, co posiadam? - czy umiem się dzielić z innymi tym, co mam? - czy jestem wrażliwy na potrzeby innych ludzi, czy dostrzegam ich potrzeby? - czy moje życie jest poukładane wg właściwej hierarchii wartości (czy sprawy materialne nie zasłaniają tego, co prowadzi do Boga i ludzi)?
MODLITWA DZIĘKCZYNNA

Boże mój, dziękuję Ci za Twą wielką dobroć, za przebaczenie grzechów. Dziękuję Ci za życie łaski, które mi dałeś. Umocniłeś mnie do walki z grzechem. Pragnę pamiętać, jaką cenę zapłacił Chrystus, aby obdarzyć mnie dobrem Pomóż mi wytrwać w postanowieniach i więcej nie grzeszyć. Amen.

źródło:http://www.spowiedz.katolik.pl/rachunek-sumienia-dla-mlodziezy,116,801,1,a.html

wtorek, 12 lutego 2013

Piesza Kielecka Pielgrzymka

Piesza Kielecka Pielgrzymka na Jasną Górę


Jak może większość z was wie pielgrzymka na Jasną Górę jest organizowana w wakacje. Jest to oddanie czci i podziękowanie Maryi za to że jest nasza Matką i za to, że się nami opiekuje na co dzień. Idąc trasa 200 km przez 8 dni można poznać dużo wspaniałych osób, ale celem takiej pielgrzymki jest pogłębienie relacji z Bogiem, błaganie Maryi o wstawiennictwo za nas u swojego Syna. Trasa jest wyczerpująca, ale efekty po dojściu przed oblicze Maryi Matki Kościoła są niesamowite. 

czwartek, 17 stycznia 2013

POWOŁANIE

             Każdy z nas przychodząc na ten świat został powołany nie przypadkowo, ale po to aby swoim życiem i postępowaniem czynić dobro i głosić świadectwa Chrystusa. Powołanie bowiem  to dar od Boga. Niektórzy ludzie zostali powołani, aby wstąpić w związek małżeński, by założyć wspaniałą rodzinę, być ojcem, matką. Natomiast inni zostali wybrani przez Boga aby służyć ludziom na co dzień, by pomagać w wzrastaniu w wierze, by pomagać w odnajdywaniu drogi życiowej, by być kapłanem, siostrą zakonną, bratem zakonnym. Są też osoby, które będą samotne do końca życia, a swoją wiarę będą przekazywać  innym. 

Popularne posty

Szukaj na tym blogu

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Wikipedia

Wyniki wyszukiwania

Archiwum bloga