Cześć
jestem Iza i chciałabym się z wami podzielić świadectwem mojego życia. Otóż moje
życie zaczęło się tak jak każdego małego dziecka. Lecz w wieku 3 lat gdy
zabolało mnie ucho i okazało się, że jestem chora na raka krwi (białaczkę krwi).
Długotrwałe leczenie przyniosło owocne skutki. Modlitwa rodziny, a przede
wszystkim pomoc Pana Boga, który kierował rękami lekarzy, sprawiły, że
wyzdrowiałam. Potem jednak zachorowałam na padaczkę. Po paru latach przydarzyła mi się
dość smutna sytuacja, bowiem nie świadomie podczas kłótni z moją młodszą siostrą chciałam, aby ona zmarła. Nie potrafię teraz wyjaśnić, dlaczego tak postąpiłam,
ale po paru miesiącach Agatka
(moja siostra) zachorowała i niebawem zmarła. Nie mogłam sobie tego przez kilka lat wytłumaczyć, jak mogłam tak bezmyślnie postąpić, jak Bóg mógł wysłuchać dziecięcych nieistotnych słów. Gdy było mi ciężko, nie było przy mnie osoby, której mogłabym się zwierzyć i z którą szczerze i z zaufaniem porozmawiać.
Trafiali się fałszywi przyjaciele, którzy wydawałoby się, że chcą pomóc, ale gdy czas żałoby ustał, oni odeszli. A został smutek, żal do samej siebie i rozgoryczenie.
Ze względu na to, iż byłam chora na raka, miałam indywidualne nauczanie w szkole, co nie podobało się rówieśnikom. Nie czułam się akceptowana przez nich w klasie zarówno w podstawówce jak i w gimnazjum. Gdy przyszła szkoła średnia bałam się tego jak będzie, jak sobie poradzę. W 1 klasie nie było zbyt wesoło.
Nie akceptowali mnie ze względu na moje poglądy religijne. Obrażali, bo w ich oczach byłam inna niż oni. Poznałam natomiast dosyć miłą koleżankę, która tak jak ja interesowała się religią.
W 2 klasie zamieszkałyśmy razem w pokoju w internacie i rozwijać swoje zainteresowanie. Pewnego razu pojechałyśmy razem do Świętej Katarzyny do sióstr bernardynek, gdzie moja koleżanka często jeździła i z zaciekawienie bardzo chętnie z nią tam pojechałam. Na początku dziwnie się czułam, gdyż nie znam tam nikogo poza swoją koleżanką. Gdy dowiedziałam się o rekolekcjach, byłam bardzo szczęśliwa, gdyż na takie rekolekcje jechałam po raz pierwszy. Ale miałam problem z uzbieraniem pieniędzy, lecz dzięki księdzu Józefowi, a w szczególności dzięki Panu Bogu udało się je zdobyć. Gdy zajechałam na miejsce, do Dębna nie znałam tam nikogo z pokoju. Po pewnym czasie gdy zaczęłyśmy się poznawać i rozmawiać zaczęłam się czuć lepiej niż w swoim środowisku. Nie wiedziałam do końca, jak będą wyglądały te rekolekcje. Lecz po kilku dniach zobaczyłam prawdziwe działanie Trójcy Świętej. Przeżyłam też niesamowitą spowiedź. Doznałam niesamowitej radości, oczyszczenia. Zrozumiałam i uwierzyłam, iż po drugiej stronie krat konfesjonału jest Bóg w osobie kapłana. Nigdy wcześnie nie doznałam, tak ogromniej siły i mocy, jaką otrzymałam podczas tej spowiedzi i tych niesamowitych rekolekcji.
Zachęcam do udziału w nich. Nikt z was nic nie straci, tylko zyska.
(moja siostra) zachorowała i niebawem zmarła. Nie mogłam sobie tego przez kilka lat wytłumaczyć, jak mogłam tak bezmyślnie postąpić, jak Bóg mógł wysłuchać dziecięcych nieistotnych słów. Gdy było mi ciężko, nie było przy mnie osoby, której mogłabym się zwierzyć i z którą szczerze i z zaufaniem porozmawiać.
Trafiali się fałszywi przyjaciele, którzy wydawałoby się, że chcą pomóc, ale gdy czas żałoby ustał, oni odeszli. A został smutek, żal do samej siebie i rozgoryczenie.
Ze względu na to, iż byłam chora na raka, miałam indywidualne nauczanie w szkole, co nie podobało się rówieśnikom. Nie czułam się akceptowana przez nich w klasie zarówno w podstawówce jak i w gimnazjum. Gdy przyszła szkoła średnia bałam się tego jak będzie, jak sobie poradzę. W 1 klasie nie było zbyt wesoło.
Nie akceptowali mnie ze względu na moje poglądy religijne. Obrażali, bo w ich oczach byłam inna niż oni. Poznałam natomiast dosyć miłą koleżankę, która tak jak ja interesowała się religią.
W 2 klasie zamieszkałyśmy razem w pokoju w internacie i rozwijać swoje zainteresowanie. Pewnego razu pojechałyśmy razem do Świętej Katarzyny do sióstr bernardynek, gdzie moja koleżanka często jeździła i z zaciekawienie bardzo chętnie z nią tam pojechałam. Na początku dziwnie się czułam, gdyż nie znam tam nikogo poza swoją koleżanką. Gdy dowiedziałam się o rekolekcjach, byłam bardzo szczęśliwa, gdyż na takie rekolekcje jechałam po raz pierwszy. Ale miałam problem z uzbieraniem pieniędzy, lecz dzięki księdzu Józefowi, a w szczególności dzięki Panu Bogu udało się je zdobyć. Gdy zajechałam na miejsce, do Dębna nie znałam tam nikogo z pokoju. Po pewnym czasie gdy zaczęłyśmy się poznawać i rozmawiać zaczęłam się czuć lepiej niż w swoim środowisku. Nie wiedziałam do końca, jak będą wyglądały te rekolekcje. Lecz po kilku dniach zobaczyłam prawdziwe działanie Trójcy Świętej. Przeżyłam też niesamowitą spowiedź. Doznałam niesamowitej radości, oczyszczenia. Zrozumiałam i uwierzyłam, iż po drugiej stronie krat konfesjonału jest Bóg w osobie kapłana. Nigdy wcześnie nie doznałam, tak ogromniej siły i mocy, jaką otrzymałam podczas tej spowiedzi i tych niesamowitych rekolekcji.
Zachęcam do udziału w nich. Nikt z was nic nie straci, tylko zyska.
Dzięki Panu Bogu moje życie zaczęło nabierać sensu. Na Oazie poznałam fajnych znajomych dzięki katolickiemu Ruchowi Światło-Życie.
Teraz moje życie wygląda zupełnie inaczej. Czuje się silniejsza i gotowa by mówić o Bogu. Organizuje czuwania w obronie życia, marsze dla życia i nawiązuje nowe relacje, dzięki którym zyskuje na swojej wartości. Czuje się ważna w oczach Boga, ale i w oczach osób, którymi się otaczam.
Bóg ma plan na nasze życie, choć nie zawsze go rozumiemy. Ja dopiero teraz odkrywam, jaki był cel moich wcześniejszych doświadczeń.
Za to
wszystko CHWAŁA PANU!
4 komentarze:
Niezwykle istotne jest abyśmy doznawali oczyszczenia podczas takich spotkań Panem Bogiem. Doznajemy wówczas ogromnego wsparcia ze strony Boga, ktory roztacza nad nami opiekę. Pan Bóg nie jest św. Mikołajem, nie prosimy go o to co namacalne, jednak w sprawach duchowych jest świetny. Możemy prosić go o wytrwałość, cierpliwość i zdolność do zmiany. Iza super !
Dobrze jest w Bogu pokładać nadzieje,ufać mu i wierzyć bo on jako jedyny zawsze jest i pomoże,wysługa kiedy go potrzebuje,nigdy nie odmawia pomocy,zawsze działa na naszą korzyść nawet jeśli tego nie dostrzegamy. On zawsze nas rozumie i wie co dzieje się w naszych sercach. Tak w ogóle Iza to poruszająca historia,nie wiedziałam że aż tyle przeżyłaś. Wiesz podziwiam Cie i ciesze się że Twoja wiara jest tak silna. Na pewno zajdziesz daleko z Bożą pomocą a ludźmi nie ma co się przejmować,nikt Cie lepiej niż Ty sama i Bóg nie zrozumie. A ludzie w dzisiejszych czasach jak widzisz udają jeden przed drugim kimś kim w rzeczywistości nie są. Gdyby pozwolili Bogu wejść do swojego życia gdyby uwierzyli to myślę że byli by lepsi i wyrozumiali.
Bardzo piękne świadectwo :) Widać, że słowa płyną z serca. Po rekolekcjach mi też ciężko było wrócić do starego towarzystwa, zaczęły wracać złe nawyki których, jak sądziłam, pozbyłam się. Ale trwam i wierzę, bo gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na swoim miejscu :))
To co napisałaś bardzo mnie poruszyło.
Piękne świadectwo :) Niech Bóg Cie błogosławi i umacnia w wierze. Pozdrawiam lektor Lukasz
Laudetur Iesus Christus!
Prześlij komentarz